Wiadomość o zniszczeniu tego zegara okazuje się być mocno przedwczesna. Zastanawiało mnie, że zegar niby zniszczony przed wojną a fotka całkiem współczesna, kolorowa. Na miejscu okazało się, że zegar ma się całkiem dobrze, jest zadbany i odnowiony, umieszczony na trawniku przed frontem domu. Miła właścicielka obiektu pozwoliła na zrobienie zdjęć i opowiedziała nieco o historii tego zegara.
Głaz pierwotnie znajdował się na łące wspólnej posesji przy dzisiejszej ulicy Piłsudskiego 47. Po wybudowaniu willi posesje zostały rozdzielone i głaz z zegarami przeniesiony w obecne miejsce, na posesję nr 47 C - Willa Karpińskich. W istocie są to dwa zegary: jeden poziomy i drugi pionowy ze wspólnym gnomonem przenikającym ściany głazu przy krawędzi. Trochę przypomina podwójny zegar w Dzierżążnie w rozwinięciu na płaszczyźnie. Napis na głazie w formie wstęgi dookoła głosi (tak jak cytuje „Chronometrysta”):
CIEŃ GDY PADA PZED TOBĄ NIECH CIĘ NIE KŁOPOTA CIENIEM MIERZYSZ SŁONECZNE GODZINY ŻYWOTA
Wykuty jest również rok (wykonania?): MCMXXXVIII [1938]
Naprzeciwko, pod numerem 46 znajduje się Dom Pracy Twórczej Stowarzyszenia Autorów ZAIKS. Cieszył się dużym powodzeniem i w okresach kiedy był nadmiar gości, wynajmowano dla nich miejsca w willi Karpińskich. Tym sposobem Ewa Szelburg-Zarembina mogła widzieć wykuwanie zegara w 1938 roku, skoro o nim wspominała już w roku 1939 no i sentencja musiała pozostawić na niej wrażenie, skoro wraca do niej po trzydziestu latach.
Widok ogólny:
Zegar poziomy:
Zegar pionowy: