WOW, rewelacja

Maciek, wielkie gratulacje za wytrwałość. Jeśli to dojdzie do skutku, wówczas to będzie TWÓJ sukces
Być może jedną rzecz muszę wyjaśnić. Opisując płocki zegar nie stawiałem na udział w jego naprawie nikogo bardzo kompetentnego. Jeśli faktycznie był tam astronom, to istnieje niewielka szansa, że sam wierzchołek gnomonu mógł być swego rodzaju nodusem. Oczywiście rodzi się pytanie po co (a może wręcz jakim prawem) zmienia się tak radykalnie historyczny zegar słoneczny? Oryginalnie posiadał klasyczny gnomon, a to coś to jakieś kuriozum (choć w bardzo określonych warunkach mogło działać). Wizualizacja na zdjęciu w GW pokazuje, że wierzchołek leży niemal idealnie na stylusie, no ale nie ma pewności jak dokładnie ją (wizualizację) wykonano.
Powiem tylko jeszcze jedno (choć nasza praktyczna gnomonika jeszcze nie jest gotowa na takie innowacje) - pionowy pręt (byle nie jakiś bardzo gruby) poprowadzony od dowolnego punktu na stylusie do tarczy zegara też będzie poprawnie pokazywał czas. Na tej zasadzie możliwe jest na przykład wykonanie wielkiego zegara horyzontalnego, który nie ma gnomonu. Gnomonem staje się człowiek, ale w odróżnieniu od zegara analematycznego nie staje on na dacie, tylko na polu przeznaczonym dla jego wzrostu. Wtedy cień samego czubka jego głowy będzie pokazywał czas.
ALE. I jest to szalenie ważne ALE: godzina jest nie taka, jaką wskazuje kierunek cienia, lecz taka, której linii godzinowej dotknie koniec cienia. Nieco skomplikowane, ale to działa. Na podobnej zasadzie ów spiczasty wierzchołek sierpa w teorii mógłby istotnie wskazywać czas. Tylko po co w ten sposób niszczyć oryginalną tarczę historycznego czasomierza? Owszem dawniej znano już tę sztuczkę, ale jej w Płocku nie zastosowano. Dopiero jakieś tajemniczy astronom. Zakładając, że faktycznie taki był zamysł, a nie przypadek i dyletanctwo.