Iwona Pieczykolan  Prywatne ?ledzwo i jego owoce
O zamojskich zegarach
5 kwietnia 2012, godz. 09:51
		Aktualizacja: 13 kwietnia 2012, godz. 22:47
	
	Od d?u?szego czasu przygl?dam si? powstawaniu Gnomoniki i z nieustaj?cym zachwytem podziwiam zaci?cie Autorów. Interesuj? si? zegarami s?onecznymi od kilkunastu lat, ale jest to pasja do?? powierzchowna i raczej dora?na  podczas woja?y rozgl?dam si? po ?cianach i placach w nadziei, ?e zobacz? kolejny gnomon. Najlepszym dowodem na okazjonalno?? moich uczu? wzgl?dem s?oneczników niech b?dzie historia obw?chiwania w?asnego podwórka.	
	
Jak ju? wspomnia?am, zegary przykuwaj? moj? uwag? od kilkunastu lat, a dok?adniej  od publikacji artyku?u Jaros?awa W?odarczyka w "Wiedzy i ?yciu" w latach 90 [1]. Katalog do??czony do tekstu uznaje Zamojszczyzn?, czyli moje okolice, za gnomoniczn? pustyni?. Najbli?szego zegara ka?e szuka? w Lublinie (to prawie 100 km od Zamo?cia). Jednak z czasem okazywa?o si? (na ogó? okazywaniem si? rz?dzi? przypadek), ?e i tutaj mo?na znale?? kilka oaz. W jednym z przewodników po moim rodzinnym mie?cie trafi?am na s?oneczny szlak [2]. Autor, Andrzej K?dziora, wspomina, ?e w Zamo?ciu niegdy? by?y co najmniej trzy zegary s?oneczne  na ?cianie ratusza, przy katedrze (wówczas jeszcze kolegiacie) i w bli?ej nieokre?lonym punkcie Starówki (na szcz??cie nie jest ona znowu a? tak rozleg?a). S? to jednak informacje do?? pobie?ne, przede wszystkim pozbawione dat (K?dziora wymienia jedynie "rok produkcji"), a i dok?adna lokalizacja jest domys?em.	
	
Trop wyda? si? do?? ciekawy, ale ró?ne przeciwno?ci losu skutecznie studzi?y mój w?szycielski zapa?. Co jaki? czas podejmowa?am kolejne próby, które na ogó? spe?za?y na niczym. Nikt nic nie wiedzia?, a ci, którzy mogliby z grubsza si? orientowa? w temacie, akurat byli bardzo nieobecni. G?ównie usi?owa?am potwierdzi? swoje przypuszczenia co do przykatedralnego zegara. Otó? ?wita? mi obrazek sprzed laty, kiedy czekaj?c na lekcje religii, t?ukli?my si? w sieni infu?atki (obecnie siedziba Muzeum Sakralnego), a kto si? zm?czy?, przysiada? na kamiennym urz?dzeniu, stoj?cym w rogu, tu? przy wyj?ciu z budynku. Wygl?dem przypomina? chrzcielnic?  mój kilkuletni wtedy umys? kojarzy? tego typu instrumenty ko?cielne, natomiast nie mia? poj?cia o ró?norodno?ci ?wieckich sposobów pomiaru czasu, wi?c i z zegarem najmniejszych zwi?zków nie odnajdywa? (katechezy w salce przyko?cielnej odbywali?my przed Pierwsz? Komuni? ?wi?t?:). By? mo?e jest to pobo?ne ?yczenie (jak to przy ko?ciele), a by? mo?e ca?kiem prawdziwa historia jednego z zamojskich zegarów  nasze pierwszokomunijne cztery litery sadzali?my na marmurowej tarczy XIX-wiecznego s?onecznika. Skojarzy?am fakty, kiedy doczyta?am w jakiej? publikacji, ?e istotnie, zegar s?oneczny d?u?szy czas sta? w?a?nie w infu?atce. Niestety, budynek ten to lokalna namiastka Alcatraz  zamkni?ty na kilka spustów, zaopatrzony w domofon i tabliczk? z godzinami otwarcia muzeum (latem codziennie, od 10 do 16, zim?  w niedziele i ?wi?ta), jest prawdziwym wyzwaniem dla z?aknionych przygód historycznych turystów czy tubylców: trzeba przej?? tu, potem tam, a jeszcze ówdzie zapyta? o pani?, która akurat zapomnia?a kluczy itd.
Po latach mniej lub bardziej intensywnych prób trafi?am na w?a?ciw? osob?, oczywi?cie zupe?nym przypadkiem. 18 czerwca 2011 roku ksi?dz, który jest kim? w rodzaju kustosza, przeci?? mi drog?! Nie przepu?ci?am okazji, mimo ?e spieszy?am si? nieco. Zaraz go chwyci?am za sutann? i niemal si?? chcia?am ci?gn?? do muzeum. Szybko zniech?ci? mnie krótkim zdaniem: "tam nie ma zegara". Ju? mia?am zemdle?, i chyba w oczach mo?na by?o zobaczy? nag?e walenie si? mojego ?wiata, bo domniemany kustosz spiesznie doda?: "jest w ogrodzie". Znowu niestety  nie tylko mnie si? spieszy?o, wi?c o szczegó?y przeprowadzki nie zd??y?am wypyta?, ale zegar WRESZCIE ZOBACZY?AM (?lady ewentualnego siadania na tarczy  niewidoczne). Marmurowy cyferblat z 1868 roku, osadzony w betonie i metalowej obr?czy, na rozkraczonej beczce zwichrowanym gnomonem próbuje u?wiadamia? up?yw czasu pracownikom katedry oraz muzeum (nikt przypadkowy nie ma wst?pu do ogrodu).
Jeszcze jeden zamojski zegar do?y? naszych czasów, ale jego historia jest i mniej znana, i mniej ciekawa, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Le?y sobie po?ród innych szparga?ów na strychu w magazynie Muzeum Zamojskiego (?wieckiego). Zdaniem dyrektora nie zachowa?a si? ?adna dokumentacja. W latach 50. zosta? przekazany do muzeum razem z wieloma innymi eksponatami i tak sobie do dzi? poleguje, na wszelki wypadek z dala od oka zwyk?ego ?miertelnika. Nie wiadomo, gdzie dok?adnie odmierza? czas  napis na tarczy ma?o precyzyjnie wskazuje lokalizacj?: "Замость". Powsta? w 1845 roku, prawdopodobnie na ?yczenie niejakiego A.G. Leitnanta Karpienki (by? komendantem twierdzy Zamo?? przed 1850 r.), którego nazwisko wyryto cyrylic? na otoku cyferblatu z piaskowca.
Bardzo zaskoczy?a mnie informacja (ciekawa jestem jej ?ród?a) o zamojskim zegarze z Ogrodu Botanicznego, któr? wyczyta?am na stronie Gnomonika.pl. Miasto nigdy nie mia?o jako takiego Ogrodu Botanicznego. Nie mniej jednak w?tek przeanalizowa?am, bo by? mo?e znalaz?oby si? miejsce dla Leitnanta Karpienki.
Kiedy? niedaleko Technikum Rolniczego by? ogrodzony teren z jak?? mniej pospolit? flor?. W czasach jego ?wietno?ci (lat temu ze trzydzie?ci) by?am cz?stym go?ciem, ale nie przypominam sobie, ?ebym co? na kszta?t chrzcielnicy tam widywa?a (mo?e dlatego, ?e teren by? ca?kiem ?wiecki). W XIX wieku by?y tu szczere pola. Szko?a powsta?a dopiero w latach 20. XX wieku. Wspó?cze?nie niektórzy spece od marketingu reklamuj?c zamojski Ogród Zoologiczny, wtr?caj? co? o ekspozycji botanicznej gdzie? mi?dzy klatkami dla zwierz?t. Jednak z ca?? pewno?ci? nie ma tam s?onecznika, chyba ?e taki ?ó?to-zielony, vangoghowski. Na Starym Mie?cie, przy budynku Akademii Zamojskiej, jeden z profesorów ówczesnego gimnazjum, Stefan Miler, za?o?y? przyszkolny k?cik przyrodniczy  podwalin? obecnego Ogrodu Zoologicznego. By?o to w mi?dzywojniu, wi?c raczej strychowy (z muzealnego magazynu) zegar nie móg? stanowi? jego dekoracji. Chyba ?e odwrotnie  profesor zauroczony kamiennym czasomierzem rosyjskim postanowi? nieco o?ywi? martw? natur? i sprowadzi? mu faun? oraz flor?. Wersja zdarze?, cho? intryguj?ca, jest ma?o prawdopodobna, bo Miler by? gor?cym patriot?. Móg? te? mie? i?cie partyzancki plan: owin?? bluszczami i otoczy? dzik? zwierzyn? symbol zniewolenia ojczyzny. Niestety, niczym, poza w?asn? fantazj?, teorii tej podeprze? nie mog?. O zegarze s?onecznym w ogrodzie Milera pisze Danuta Kawa?ko [3], ale jedynie nadmienia, ?e by?  poza kwiatkami, ulami i deszczomierzem. 
Do niezweryfikowanych, a mo?e nawet nieweryfikowalnych informacji dorzucam fragment artyku?u opublikowanego w "Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym" [4]: 
[QUOTE SOURCE="Agnieszka Szyku?a-?ygawska (Zamojski Kwartalnik Kulturalny)"]Nie zachowa? si? najprawdopodobniej pochodz?cy z 1841 roku s?oneczny zegar kamienny, usytuowany przed 1990 rokiem na cmentarzu przy ul. Peowiaków. Wiadomo, ?e pó?niej zosta? przeniesiony do kojca na terenie parku w mie?cie.
Jak ju? wspomnia?am, zegary przykuwaj? moj? uwag? od kilkunastu lat, a dok?adniej  od publikacji artyku?u Jaros?awa W?odarczyka w "Wiedzy i ?yciu" w latach 90 [1]. Katalog do??czony do tekstu uznaje Zamojszczyzn?, czyli moje okolice, za gnomoniczn? pustyni?. Najbli?szego zegara ka?e szuka? w Lublinie (to prawie 100 km od Zamo?cia). Jednak z czasem okazywa?o si? (na ogó? okazywaniem si? rz?dzi? przypadek), ?e i tutaj mo?na znale?? kilka oaz. W jednym z przewodników po moim rodzinnym mie?cie trafi?am na s?oneczny szlak [2]. Autor, Andrzej K?dziora, wspomina, ?e w Zamo?ciu niegdy? by?y co najmniej trzy zegary s?oneczne  na ?cianie ratusza, przy katedrze (wówczas jeszcze kolegiacie) i w bli?ej nieokre?lonym punkcie Starówki (na szcz??cie nie jest ona znowu a? tak rozleg?a). S? to jednak informacje do?? pobie?ne, przede wszystkim pozbawione dat (K?dziora wymienia jedynie "rok produkcji"), a i dok?adna lokalizacja jest domys?em.	
	
Trop wyda? si? do?? ciekawy, ale ró?ne przeciwno?ci losu skutecznie studzi?y mój w?szycielski zapa?. Co jaki? czas podejmowa?am kolejne próby, które na ogó? spe?za?y na niczym. Nikt nic nie wiedzia?, a ci, którzy mogliby z grubsza si? orientowa? w temacie, akurat byli bardzo nieobecni. G?ównie usi?owa?am potwierdzi? swoje przypuszczenia co do przykatedralnego zegara. Otó? ?wita? mi obrazek sprzed laty, kiedy czekaj?c na lekcje religii, t?ukli?my si? w sieni infu?atki (obecnie siedziba Muzeum Sakralnego), a kto si? zm?czy?, przysiada? na kamiennym urz?dzeniu, stoj?cym w rogu, tu? przy wyj?ciu z budynku. Wygl?dem przypomina? chrzcielnic?  mój kilkuletni wtedy umys? kojarzy? tego typu instrumenty ko?cielne, natomiast nie mia? poj?cia o ró?norodno?ci ?wieckich sposobów pomiaru czasu, wi?c i z zegarem najmniejszych zwi?zków nie odnajdywa? (katechezy w salce przyko?cielnej odbywali?my przed Pierwsz? Komuni? ?wi?t?:). By? mo?e jest to pobo?ne ?yczenie (jak to przy ko?ciele), a by? mo?e ca?kiem prawdziwa historia jednego z zamojskich zegarów  nasze pierwszokomunijne cztery litery sadzali?my na marmurowej tarczy XIX-wiecznego s?onecznika. Skojarzy?am fakty, kiedy doczyta?am w jakiej? publikacji, ?e istotnie, zegar s?oneczny d?u?szy czas sta? w?a?nie w infu?atce. Niestety, budynek ten to lokalna namiastka Alcatraz  zamkni?ty na kilka spustów, zaopatrzony w domofon i tabliczk? z godzinami otwarcia muzeum (latem codziennie, od 10 do 16, zim?  w niedziele i ?wi?ta), jest prawdziwym wyzwaniem dla z?aknionych przygód historycznych turystów czy tubylców: trzeba przej?? tu, potem tam, a jeszcze ówdzie zapyta? o pani?, która akurat zapomnia?a kluczy itd.
Po latach mniej lub bardziej intensywnych prób trafi?am na w?a?ciw? osob?, oczywi?cie zupe?nym przypadkiem. 18 czerwca 2011 roku ksi?dz, który jest kim? w rodzaju kustosza, przeci?? mi drog?! Nie przepu?ci?am okazji, mimo ?e spieszy?am si? nieco. Zaraz go chwyci?am za sutann? i niemal si?? chcia?am ci?gn?? do muzeum. Szybko zniech?ci? mnie krótkim zdaniem: "tam nie ma zegara". Ju? mia?am zemdle?, i chyba w oczach mo?na by?o zobaczy? nag?e walenie si? mojego ?wiata, bo domniemany kustosz spiesznie doda?: "jest w ogrodzie". Znowu niestety  nie tylko mnie si? spieszy?o, wi?c o szczegó?y przeprowadzki nie zd??y?am wypyta?, ale zegar WRESZCIE ZOBACZY?AM (?lady ewentualnego siadania na tarczy  niewidoczne). Marmurowy cyferblat z 1868 roku, osadzony w betonie i metalowej obr?czy, na rozkraczonej beczce zwichrowanym gnomonem próbuje u?wiadamia? up?yw czasu pracownikom katedry oraz muzeum (nikt przypadkowy nie ma wst?pu do ogrodu).
Jeszcze jeden zamojski zegar do?y? naszych czasów, ale jego historia jest i mniej znana, i mniej ciekawa, przynajmniej z mojego punktu widzenia. Le?y sobie po?ród innych szparga?ów na strychu w magazynie Muzeum Zamojskiego (?wieckiego). Zdaniem dyrektora nie zachowa?a si? ?adna dokumentacja. W latach 50. zosta? przekazany do muzeum razem z wieloma innymi eksponatami i tak sobie do dzi? poleguje, na wszelki wypadek z dala od oka zwyk?ego ?miertelnika. Nie wiadomo, gdzie dok?adnie odmierza? czas  napis na tarczy ma?o precyzyjnie wskazuje lokalizacj?: "Замость". Powsta? w 1845 roku, prawdopodobnie na ?yczenie niejakiego A.G. Leitnanta Karpienki (by? komendantem twierdzy Zamo?? przed 1850 r.), którego nazwisko wyryto cyrylic? na otoku cyferblatu z piaskowca.
Bardzo zaskoczy?a mnie informacja (ciekawa jestem jej ?ród?a) o zamojskim zegarze z Ogrodu Botanicznego, któr? wyczyta?am na stronie Gnomonika.pl. Miasto nigdy nie mia?o jako takiego Ogrodu Botanicznego. Nie mniej jednak w?tek przeanalizowa?am, bo by? mo?e znalaz?oby si? miejsce dla Leitnanta Karpienki.
Kiedy? niedaleko Technikum Rolniczego by? ogrodzony teren z jak?? mniej pospolit? flor?. W czasach jego ?wietno?ci (lat temu ze trzydzie?ci) by?am cz?stym go?ciem, ale nie przypominam sobie, ?ebym co? na kszta?t chrzcielnicy tam widywa?a (mo?e dlatego, ?e teren by? ca?kiem ?wiecki). W XIX wieku by?y tu szczere pola. Szko?a powsta?a dopiero w latach 20. XX wieku. Wspó?cze?nie niektórzy spece od marketingu reklamuj?c zamojski Ogród Zoologiczny, wtr?caj? co? o ekspozycji botanicznej gdzie? mi?dzy klatkami dla zwierz?t. Jednak z ca?? pewno?ci? nie ma tam s?onecznika, chyba ?e taki ?ó?to-zielony, vangoghowski. Na Starym Mie?cie, przy budynku Akademii Zamojskiej, jeden z profesorów ówczesnego gimnazjum, Stefan Miler, za?o?y? przyszkolny k?cik przyrodniczy  podwalin? obecnego Ogrodu Zoologicznego. By?o to w mi?dzywojniu, wi?c raczej strychowy (z muzealnego magazynu) zegar nie móg? stanowi? jego dekoracji. Chyba ?e odwrotnie  profesor zauroczony kamiennym czasomierzem rosyjskim postanowi? nieco o?ywi? martw? natur? i sprowadzi? mu faun? oraz flor?. Wersja zdarze?, cho? intryguj?ca, jest ma?o prawdopodobna, bo Miler by? gor?cym patriot?. Móg? te? mie? i?cie partyzancki plan: owin?? bluszczami i otoczy? dzik? zwierzyn? symbol zniewolenia ojczyzny. Niestety, niczym, poza w?asn? fantazj?, teorii tej podeprze? nie mog?. O zegarze s?onecznym w ogrodzie Milera pisze Danuta Kawa?ko [3], ale jedynie nadmienia, ?e by?  poza kwiatkami, ulami i deszczomierzem. 
Do niezweryfikowanych, a mo?e nawet nieweryfikowalnych informacji dorzucam fragment artyku?u opublikowanego w "Zamojskim Kwartalniku Kulturalnym" [4]: 
[QUOTE SOURCE="Agnieszka Szyku?a-?ygawska (Zamojski Kwartalnik Kulturalny)"]Nie zachowa? si? najprawdopodobniej pochodz?cy z 1841 roku s?oneczny zegar kamienny, usytuowany przed 1990 rokiem na cmentarzu przy ul. Peowiaków. Wiadomo, ?e pó?niej zosta? przeniesiony do kojca na terenie parku w mie?cie.
Tu babka wró?y?a na pi?cioro, nie tylko na dwoje. By? mo?e by? taki zegar, a by? mo?e historia przepisywana z kartki na kartk?, z monitora na monitor zgubi?a po drodze kilka zasadniczych faktów. By? mo?e, owszem, chodzi o zegar z cmentarza, ale przy katedrze, który onegdaj by?, i by? parafialnym, a nie parafialnego przy ul. Peowiaków, jak chce autorka; jej wersji o lokalizacji zaprzecza m.in. katalog zabytków sporz?dzony przez Urz?d Miasta [5]. By? mo?e data jest w?a?ciwa, a by? mo?e lekko zmodyfikowana  wspomniany katalog UM zgadza si? w kwestii czasu powstania zegara, ale obu publikacjom mo?e przeciwstawia? si? wrodzona skromno?? duchowie?stwa (przy katedrze jest ju? zegar, z 1868 roku  a? tacy pazerni byliby zamojscy ksi??a, ?eby stawia? dwa naraz?). 
 By? mo?e zegar zabrano z cmentarza (czy to parafialnego, czy przykatedralnego) przed 1890 rokiem, na pewno ten rok by? przed rokiem 1990, a pomy?ki w druku zdarzaj? si? i po tym roku  w ka?dym razie nikt z ankietowanych nie widzia? s?onecznika w tym czasie i w tych miejscach, ale  jak powszechnie wiadomo  pami?? ludzka te? jest zawodna. I by? mo?e upchni?to zegar w kojcu, tylko po co? i dlaczego sprz?tni?to go akurat z komunizmem? 
Na ogó? skrupulatna w zbieraniu informacji Agnieszka Szyku?a-?ygawska tym razem nie wykaza?a si? szczególn? rzetelno?ci?: 
[QUOTE SOURCE="Agnieszka Szyku?a-?ygawska (Zamojski Kwartalnik Kulturalny)"]Gnomon, czyli zegar s?oneczny to jeden z najstarszych i najprostszych przyrz?dów astronomicznych. Tworzy go odpowiednio osadzony pr?t  mo?e by? to kolumna, pionowy s?up lub kij wbity w ziemi?, którego cie? wskazuje po?o?enie S?o?ca.




